sobota, 14 września 2013

Rozdział 2

8 komentarzy:


Dla przypomnienia, pochyloną czcionka opisywane są wspomnienia.
_________________________________________________

-Mogę prosić o kawę?- Zapytała kobieta w średnim wieku z burzą czarnych loków.
-Oczywiście, już przynoszę.- Odpowiedziałam z uśmiechem i wróciłam za bar by zrealizować jej zamówienie. Nasypałam świeżej kawy do ekspresu i spieniłam mleko w maszynce. Usłyszałam dobiegający z bliska głos:
-Ja poproszę coś ostrego i gorącego, maleńka…- Wymruczał owy głos. TEN głos, którego miałam nadzieję już nigdy nie usłyszeć. A jednak. Odwróciłam się niepewnie i moje obawy się potwierdziły. Zauważyłam Harry’ego siedzącego tuż naprzeciwko; oddzielała nas jedynie restauracyjna lada. Spojrzałam na niego z przekąsem, na co on odpowiedział przebiegłym uśmieszkiem.
Dupek.
Obróciłam się na pięcie i poszłam na zaplecze, do kuchni. Na talerzu położyłam małą papryczkę chilli i wróciłam za bar, by podstawić mu „zamówienie” przed nos. Harry spojrzał na nie zdziwiony i zaśmiał się gardłowo.
-Ha ha, zadziorna jak zwykle… Pamiętam chwile kiedy wychodziło ci to na plus.- Wstał i przyciągnął mnie za rękę. -Na przykład w nocy…- Wymruczał do mojego ucha. Momentalnie obezwładnił mnie jego zapach. Poczułam coś w rodzaju obrzydzenia, na wspomnienie tego, co kiedyś mi się podobało, a teraz… przerażało.
-Odwal się, jestem w pracy.- Wysyczałam przez zaciśnięte zęby i wyrwałam się z jego uścisku.
-Długo mam jeszcze czekać na moją kawę?!- Zniecierpliwiła się kobieta w czarnych lokach.
-Już idę!- Odkrzyknęłam.
Harry przytrzymał mój podbródek i odwrócił moją twarz w swoją stronę.
-Na dziś zostawię cię już w spokoju, ale nie przyzwyczajaj się zbytnio…- Wyszeptał i delikatnie złożył pocałunek na moich ustach.
-Zobaczymy się niedługo.- Dokończył z łobuzerskim uśmiechem i wyszedł z restauracji. Stałam chwilę osłupiała po tym co się wydarzyło. Usiłowałam złapać oddech.
-Prosiłam o kawę!!!- Rozwścieczony głos klientki przywrócił mnie do rzeczywistości. Chwyciłam butelkę wody po czym pędem zrobiłam kilka łyków i przepłukałam wargi. Zajęłam się zleceniem klientki. Szybko dolałam wrzątku do przygotowanej szklanki z napojem i zaniosłam czarnowłosej jej zamówienie.
-Przepraszam za zwłokę. Kawa na koszt firmy.
-Dziękuję.- Odbąknęła kobieta, nieco już milej.
Wróciłam za barek i zatrzymałam wzrok na krześle, gdzie siedział Harry. Uświadomiłam sobie, że on już nie odpuści. Mój koszmar rozpoczął się na nowo.
-A co jeśli on się zmienił?- Przemknęło mi przez myśl. Jednak już po chwili szczerze zwątpiłam w ten pomysł. „Ludzie się nie zmieniają.”- jak mawiała moja mama. Szczególnie Hazz, on zawsze był zdecydowany i zaborczy. Nawet, gdy jeszcze było dobrze, na początku naszej znajomości. Odkąd tylko pamiętam, nigdy nie odpuszczał i zawsze, nawet w najbłahszych sytuacjach, stawiał na swoim…
„-Kocham cię.- Usłyszałam tuż nad swoim uchem.
-Ja ciebie też.- Odparłam zagłębiając swoje palce w jego loki. Przyciągnęłam o delikatnie i już po chwili znalazł się na tyle blisko mojej twarzy by złożyć na mych ustach miękki i namiętny pocałunek.
-Na zawsze…- Wyszeptał.
Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Leżeliśmy na zielonej polanie, w otoczeniu rozłożystych koron drzew. Oparłam głowę na kolanach Harry’ego i wpatrywałam się w bezchmurne, błękitne niebo, kiedy on gładził mnie po włosach. Nasze tajne miejsce znajdowało się na wzgórzu. Z dala od miejskiego zgiełku, codziennych spraw, obowiązków i problemów. Przychodziliśmy tam by od tego odpocząć, nacieszyć się sobą. W ciągu tygodnia widywaliśmy się sporadycznie. Oboje byliśmy zajęci: Harry pracował w warsztacie samochodowym, mnie przyjęto na staż w miejscowej redakcji, a do tego jeszcze moje wieczorowe studia dziennikarskie. W naszej samotni mogliśmy pobyć razem bez przeszkód, od rana do wieczora. No, może z małymi wyjątkami- również w nocy…
-O czym myślisz?- Zapytał mój chłopak pochylając się nade mną.
- O niczym…- Odparłam wymijająco.
-Grace, nienawidzę kiedy mnie spławiasz!- Upomniał mnie podirytowany.
-P… przepraszam…- Spuściłam głowę w konsternacji.
-Ugh… już dobrze.- Hazz westchnął i się opanował.- Ale powiesz mi wreszcie?- Bardziej zażądał niż zapytał.
-Zastanawiam się jak będzie wyglądała nasza przyszłość.
-Ha ha, jak to jak? Będziemy razem.- Odparł całując mnie w czoło, jakbym zapytała o najzwyklejszą w świecie oczywistość. -NIGDY nie pozwolę ci odejść. Rozumiesz?!- Podkreślił stanowczo, zacieśniając uścisk na moim ciele. Zaskoczona lekko skinęłam głową na potwierdzenie jego słów. Czasem przerażało mnie to co mówił, a może to jego samego zaczynałam się bać…?
-Chodziło mi o to, jak będziemy wyglądać, co będziemy wtedy robić, gdzie?
-Kiedyś się tego dowiemy, przyjdzie na to odpowiedni czas. Najważniejsze, że razem.- Harry dalej upierał się przy swojej wersji wydarzeń w tym temacie, więc jak to zwykle- odpuściłam.”
________________________

I hope u like it! Czytasz= komentujesz! :)

poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 1

4 komentarze:
Był ciepły majowy dzień. Słońce łagodnie ogrzewało moją twarz. Włosy były rozwiewane przez leciutki wietrzyk, z każdym kolejnym moim krokiem. Okręciłam się wokół własnej osi, rozkoszując się zapachem świeżo skoszonej trawy i dopiero co zakwitłych kwiatów. Ach… wiosna. Najpiękniejsza pora roku! Kiedy po długiej zimie, wszystko na nowo powracało do życia. Było coraz cieplej, dni stawały się dłuższe, krzewy się zieleniły, a ptaki powróciły do swojego wesołego świergotu. I do mnie powróciła radość, kiedy wreszcie mogłam nacieszyć się wiosenną atmosferą.
            Poprawiłam ułożenie kwiecistej sukienki, którą miałam na sobie i ruszyłam chodnikiem w stronę swojego miejsca pracy. Ranna zmiana akurat mi odpowiadała, byłam wypoczęta i wesoła. Skręciłam w boczną uliczkę znajdującą się niedaleko parku i rozglądnęłam się wokoło. Oglądałam małe pączki na gałązkach drzew. Przejeżdżające obok mnie czarne, sportowe auto, wydało się dziwnie znajome. Bez namysłu skręciłam, starając się zniknąć za budynkiem, aby…
-Hej!
…Kierowca mnie nie dostrzegł. Natychmiast przyspieszyłam kroku, w ogóle nie zważając na tamtą osobę. Udałam, że ani trochę się nie przejęłam. Niepostrzeżenie zakryłam twarz włosami, by mnie nie rozpoznano. Albo mi się wydawało, albo to ten dobrze znany mi głos. Obym się pomyliła, bo nie miałam żadnego zamiaru ponownego spotkania jego właściciela.
-Grace! Zaczekaj!
Cholera. To. Naprawdę. On.
Stanęłam jak wryta.
-O nie…- Z moich ust wydobyło się ciche westchnięcie.
Wciągnęłam powietrze do płuc, wykonując głęboki wdech, aby się uspokoić. Powoli i ostrożnie odwróciłam głową. To był błąd.
Stał tam, tak po prostu. Stał przy swoim aucie, w odległości jakichś dziesięciu metrów. Stał i gapił się na mnie, wykrzywiając usta w szerokim, przebiegłym uśmiechu. W jego oczach błyszczały zadziorne ogniki- zupełnie takie same, jak wtedy, gdy widziałam go po raz ostatni.
-Witaj, skarbie.
Odgarnęłam włosy z twarzy i stanęłam mu naprzeciw. Otworzyłam usta, by cokolwiek powiedzieć, ale wydobyłam z siebie tylko zszokowany jęk, na co on zaśmiał się pod nosem.
-Dawno się nie widzieliśmy.
-T… t… tak…- Wydukałam w odpowiedzi.
Zaczął się powoli zbliżać w moim kierunku. Zrobiłam dwa kroki w tył, nie tracąc kontaktu wzrokowego.
-Co się dzieje, chyba się mnie nie obawiasz?- Zapytał łobuzersko i zadziornie przejechał ręką po swoich brązowych lokach. Zauważyłam, że specjalnie mnie zaczepił. Nie mogłam mu pozwolić na takie kpiny, postanowiłam pokazać, że jestem twarda.
-Nie, niby czemu?- Odparłam, chwilowo nabierając pewności siebie.
Wzruszył ramionami i ukazał rządek białych zębów w swoim idealnym uśmiechu.

-Może masz zamiar mi wyjaśnić, co cię tu sprowadza?
-Może.- Odparł pośpiesznie wydymając wargi.
-Śpieszę się. Chcesz czegoś konkretnego, czy będziesz dalej zawracał mi dupę?- Zapytałam ironicznie.
-Właściwie jest coś…- Zaczął. Podszedł do mnie kolejne kilka metrów, co zajęło mu sekundę, dzięki jego długim nogom.
-Przyjechałem po coś specjalnego…- Zbliżył się znacznie, moje serce przyśpieszyło swoje bicie miliard razy, a oddech stał się nerwowy i nierównomierny. Nie mogłam się poruszyć. Stał już tak blisko, że gdyby nie duża różnica wzrostu stykalibyśmy się nosami. Jego zapach oplótł mnie ze wszystkich stron. Poczułam jak zaciska mi się gardło, a wszystkie mięśnie mojego spiętego ciała jeszcze mocniej się kurczą. Po plecach przebiegł mnie zimny dreszcz.
-N… n… no czego ode mnie chcesz?!- Zapytałam panicznie.
-…Chcę ciebie.- Wyszeptał, delikatnie dotykając ustami moją szyję. Obezwładniona jego subtelnym dotykiem wydałam z siebie serię westchnięć, po czym szybko obudziłam się otępienia.
-Nie. Nie ma mowy.- Powiedziałam stanowczo i gwałtownie się odsunęłam. -Nie pozwolę ci znowu wtargnąć do mojego życia, już mnie nie zniszczysz!- Wykrzyknęłam i zaczęłam biec w stronę swojej pracy. W duchu dziękowałam, że znalazłam się tak blisko jakiegoś wybawiającego miejsca. Mała restauracja, gdzie zarabiałam, była tuż pod nosem, wystarczyło przejść przez ulicę.
Przemaszerowałam przez pasy w szybkim tempie, aż znalazłam się dosłownie trzy kroki od tylnego wejścia do budynku. W tym momencie poczułam uścisk na swoim nadgarstku i zostałam nagle odwrócona.
-Już nie pamiętasz jak bardzo nie lubię, kiedy się mnie ignoruje?!- Warknął mój oprawca. Chwycił mnie za przedramiona i przyparł do murowanej ściany restauracji.
-Puszczaj…- wyszeptałam z trudem.
-Trochę się namęczyłem, żeby cię znaleźć. Teraz już nie będzie tak łatwo się ode mnie uwolnić.
-Puszczaj… Harry… To boli…- Wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Już się mnie nie pozbędziesz.- Wyszeptał do mojego ucha, muskając je wargami. Wypuścił mnie z uścisku i po prostu się oddalił. Stałam oszołomiona i wpatrywałam się jak odchodzi w stronę swojego auta. Otwierając drzwi czarnego porsche wykrzyknął kokietującym głosem, który przyprawił mnie o mdłości:
-Do zobaczenia wkrótce, piękna.

_________________________________
Oto pierwszy rozdział kochani! Mam nadzieję, że ciekawy. Jeśli czytasz- skomentuj proszę, to bardzo mnie zmotywuje :)
Kolejny pojawi się jeszcze w tym tygodniu, love ya
 

niedziela, 8 września 2013

Informacja

Brak komentarzy:
Witam serdecznie! :) Pojawił się już prolog, mam nadzieję, że się spodoba i Was zaciekawi. Zamawiam dziś nowy szablon, więc jeśli szabloniarka przyjmie moje zgłoszenie, to niedługo pojawi się nowy wygląd bloga. xoxo

Prolog

2 komentarze:

"Aby zapanować nad człowiekiem, trzeba sprawić, by zaczął się bać."

                                                                                                      ~Paulo Coelho

     Strach zdecydowanie przejął kontrolę nad moim życiem. Zwłaszcza, że kiedy udało mi się zagoić rany w moim sercu, zacząć od nowa, kiedy już zdążyłam wszystko sobie ułożyć... powrócił do niego ON. Ktoś o kim tak bardzo chciałam zapomnieć, kto był powodem dla którego rzuciłam wszystko co miałam w rodzinnym mieście i wyjechałam, jak najdalej od niego. Sądziłam, że uwolniłam się od wszelkich dręczących mnie myśli, wspomnień i wydarzeń z nim związanych, bólu- zarówno fizycznego jak i psychicznego. A jednak... znowu przekonałam się, że ON nigdy się nie poddaje.
Mój koszmar rozpocznie się na nowo.